"Jak on to robił, że sprawiał,
iż zwykły dotyk był niczym słodki grzech..."
Ciepły letni wiatr rozwiewał przyjemnie twoje złociste włosy, a światła ulicznych lamp odbijały się w jej oczach, nadając im jeszcze większego blasku, chyba tylko po to by jeszcze bardziej doprowadzić cię do zguby. Idąc warszawskimi ulicami nie potrafiłeś przestać o niej myśleć, choć szła tuż obok ciebie. Marzyłeś by móc bez skrępowania, ściskać jej dłoń za każdym razem, gdy wspólnie kroczycie chodnikiem, choć wiedziałeś, że nie jest możliwe... Marzyć wolno każdemu, prawda? Zerknąłeś na blondynkę, która wlepiła wzrok w dwa, niby przypadkiem ocierające się o siebie cienie na chodniku. Jej przypadkowe muśnięcia dłoni, doprowadzały cię szaleństwa, graniczącego z obłędem, nie potrafiłeś dłużej ze sobą walczyć... Ciągle chciałeś być bliżej niej, potrzebowałeś jej dotyku, łaknąłeś jej oddechu na swojej skórze i naprawdę cię to niepokoiło, w jak szybkim tempie, ta mała blondynka podbija twoje serce i uzależnia cię od siebie w sposób niewyobrażalny. Każda chwila przy niej była ulotna niczym wiatr, który pieści przyjemnie rozgrzane ciało, a za chwilę znika, skazując na palące skórę słońce. Czasami myślisz, że za to co teraz wyprawiasz powinieneś płonąć, ale nie od słońca, tylko w piekle. Wiktora była twoim zakazanym owocem, którego słodycz była dla ciebie niczym ambrozja dająca nieśmiertelność. Gdy tylko znaleźliście się na twoim osiedlu chwyciłeś jej drobną dłoń i złożyłeś na niej subtelny pocałunek. Ona posłała ci niewinny uśmiech i spuściła wzrok, delikatnie się rumieniąc, co roztapiało całkowicie twoje serce. Uśmiechnąłeś się jedynie pod nosem, widząc jej reakcje na twój dotyk. Otworzyłeś jej drzwi od swojej klatki schodowej i wpuściłeś do mieszkania. Blondyna znała jego rozkład na pamięć, od razu weszła do salonu i zajęła swoje ulubione miejsce na szarej kanapie, włączając telewizor na popularny kanał sportowy. Rozlałeś wam do szklanek jabłkowego redlera, którym twoja towarzyszka uwielbiała zwilżać swoje usta. Usiadłeś obok niej i przygarnąłeś ją do siebie, całując przy tym w czubek głowy, Wiktoria oparła głowę na twoim ramieniu bez słowa przenosząc wzrok na mecz. Z uwagą wlepiłeś wzrok w ekran telewizora i patrzyłeś jak twoi koledzy z kadry walczą o kolejne mistrzostwo globu. Blondynka tylko mocniej się w ciebie wtuliła i nie odrywała wzorku od telewizora. Jej złociste kosmyki włosów przyjemnie łaskotały twoją brodę, patrzyła na mecz jak zaczarowana, a ty nie śmiałeś jej w tym momencie przeszkadzać. Gładziłeś jedynie dłonią jej ramię i co chwilę składałeś na nim wilgotne pocałunki, obserwując jak na jej twarz wkrada się uśmiech. W tej chwili po raz pierwszy ucieszyłeś się z tego, że nie masz na sobie koszulki w narodowych brawach, ponieważ dzięki temu możesz czuć przy sobie rozgrzane ciało blondynki i delektować się nim, kiedy tylko masz na to ochotę. Kochałeś siatkówkę i wszelkie emocje z nią związane, a reprezentacja to było twoje największe marzenie. Jednak tym razem ważniejsza była ona. Jej bliskość, zapach, dotyk, smak mącił ci na tyle w głowie, że nawet nie wiedziałeś jak się skończyła ostatnia akcja, po za tym byłeś niemal pewny, że chłopaki dzisiaj obronią mistrzostwo. Interesowało cię jedynie to, jak na to zareaguje blondynka, która ubrana w narodowe barwy ściskała z nerwów coraz mocniej dwójkę na swojej koszulce, zdawałeś sobie sprawę, że dla niej to również wyjątkowe wydarzanie. Twoja towarzyszka poderwała się z miejsca, gdy w górze była piłka meczowa dla reprezentacji Polski, ale Brazylijczycy się dzielnie bronili. Widziałeś jak niespokojnie marszczy brwi, a jej ciało delikatnie drży z nerwów. Stanąłeś za jej plecami i odgarnąłeś złote kosmyki włosów, by móc delikatnie musnąć swoimi ciepłymi wargami jej kark. Oplotłeś ją w pasie i oparłeś się brodą o jej głowę, chcąc ją nieco uspokoić. Wtulony w drobne ciało dziewczyny obserwowałeś ostatnią akcje meczu..
- Jesteśmy mistrzami świata! - krzyknąłeś i wypuściłeś blondynkę ze swoich objęć. Zaśmiałeś się widząc, jak podskakuje z radości, a jej w jej oczach tańczą wesołe iskierki szczęścia.
- A mój facet jest potrójnym. - uśmiechnęła się cwaniacko, wlepiając wzrok w twojego klubowego kolegę, który teraz cieszył się wraz z całą resztą reprezentacji ze swojego sukcesu. Czując jakieś dziwnie ukłucie w środku, usiadłeś ponownie na kanapie i uważnie patrzyłeś jak Wiktoria z dumą patrzy na swojego mężczyznę odbierającego złoty medal mistrzostw świata we Włoszech. Nie chciałeś jej przerywać tej chwili, choć tak bardzo mu teraz zazdrościłeś... Tego, że jest powodem jej radości, jej dumy, szczęścia, tego że każdego dnia może się nią delektować do woli, tego że może być po prostu obok niej... Zawsze. Nie mogąc już dłużej wytrzymać własnych myśli, przyciągnąłeś ją szybko do siebie, tak że wylądowała ci na kolanach. Objąłeś ją mocno w pasie i wlepiłeś w nią wzrok.
- Nie nudzi cię to, że co roku zdobywa złoto? - zaśmiałeś się cwaniacko i położyłeś ją na kanapie, po to by za chwilę nad nią zawisnąć i móc podziwiać jej piękno. Przymknąłeś oczy, czując jak wplata smukłe palce w twoje włosy i wprawia twoje serce w coraz szybsze kołatanie.
- Nie. - odpowiedziała chichocząc pod nosem i wpatrując się w ciebie z zaciekawieniem.
- Polemizowałbym Wiktorio. - powiedziałeś cicho i wpiłeś się w jej miękkie smakujące truskawkami usta. Była niesamowita, każdy jej dotyk wywoływał na twoim ciele coraz większe dreszcze, a każde jej spojrzenie budziło w tobie ogromne pożądanie, którego nie mogłeś w sobie zabić. Była twoją największą rozkoszą, a za razem twoim największym grzechem. Tak naprawdę nigdy nie powinieneś jej nawet skosztować, ale gdy raz to zrobiłeś, nie mogłeś już przestać, nie umiałeś zrezygnować z tych ślicznych oczu wpatrzonych w ciebie, z tego wesołego śmiechu będącego najpiękniejszą melodią dla twych uszu, z niej całej... Miałeś dość już zastanawiania się nad tym, co ci wolno. Teraz chciałeś jej smakować w każdej sekundzie swojego życia. Wiesz, że robiłeś źle, a on ci nigdy tego nie wybaczy, jednak to co ona z tobą wyprawiała, było silniejsze. Każde jej otarcie, spojrzenie, bliskość budziły w tobie uśpione dawno temu uczucia. Jeździłeś dłońmi po jej długich smukłych nogach nie mogąc się oderwać od słodkich ust blondynki. Dziewczyna szybkim ruchem ściągnęła z ciebie twoją ciemną koszulkę, byś po chwili mógł czuć na swojej klatce piersiowej mokre pocałunki. Poddając się jej pieszczotom zapominałeś o całym świecie. Nic nie miało dla ciebie znaczenia, szum letniego wiatru za oknem zniknął, a wywiady z mistrzami świata przycichły, gdy biało czerwona koszulka z dwójką z przodu wylądowała gdzieś w kącie pomieszczenia. A ty dzięki jej bliskości znajdowałeś się w zupełnie innym świecie, tylko waszym. I jedyne co jeszcze w tamtej chwili wychwyciłeś z otaczającej was rzeczywistości, to strzępki wywiadu ze złotym juniorem, który pozdrawiał swoją ukochaną dziewczynę i dedykował jej cały swój sukces... Potem słychać już było tylko ciche westchnienia i szepty waszych imion, wypowiadane przez spragnione siebie usta. A ty po raz kolejny całkowicie wariowałeś przez tą mała blondyneczkę Janku.
Miałam trochę pytań o to opowiadanie, a wiec....
- A mój facet jest potrójnym. - uśmiechnęła się cwaniacko, wlepiając wzrok w twojego klubowego kolegę, który teraz cieszył się wraz z całą resztą reprezentacji ze swojego sukcesu. Czując jakieś dziwnie ukłucie w środku, usiadłeś ponownie na kanapie i uważnie patrzyłeś jak Wiktoria z dumą patrzy na swojego mężczyznę odbierającego złoty medal mistrzostw świata we Włoszech. Nie chciałeś jej przerywać tej chwili, choć tak bardzo mu teraz zazdrościłeś... Tego, że jest powodem jej radości, jej dumy, szczęścia, tego że każdego dnia może się nią delektować do woli, tego że może być po prostu obok niej... Zawsze. Nie mogąc już dłużej wytrzymać własnych myśli, przyciągnąłeś ją szybko do siebie, tak że wylądowała ci na kolanach. Objąłeś ją mocno w pasie i wlepiłeś w nią wzrok.
- Nie nudzi cię to, że co roku zdobywa złoto? - zaśmiałeś się cwaniacko i położyłeś ją na kanapie, po to by za chwilę nad nią zawisnąć i móc podziwiać jej piękno. Przymknąłeś oczy, czując jak wplata smukłe palce w twoje włosy i wprawia twoje serce w coraz szybsze kołatanie.
- Nie. - odpowiedziała chichocząc pod nosem i wpatrując się w ciebie z zaciekawieniem.
- Polemizowałbym Wiktorio. - powiedziałeś cicho i wpiłeś się w jej miękkie smakujące truskawkami usta. Była niesamowita, każdy jej dotyk wywoływał na twoim ciele coraz większe dreszcze, a każde jej spojrzenie budziło w tobie ogromne pożądanie, którego nie mogłeś w sobie zabić. Była twoją największą rozkoszą, a za razem twoim największym grzechem. Tak naprawdę nigdy nie powinieneś jej nawet skosztować, ale gdy raz to zrobiłeś, nie mogłeś już przestać, nie umiałeś zrezygnować z tych ślicznych oczu wpatrzonych w ciebie, z tego wesołego śmiechu będącego najpiękniejszą melodią dla twych uszu, z niej całej... Miałeś dość już zastanawiania się nad tym, co ci wolno. Teraz chciałeś jej smakować w każdej sekundzie swojego życia. Wiesz, że robiłeś źle, a on ci nigdy tego nie wybaczy, jednak to co ona z tobą wyprawiała, było silniejsze. Każde jej otarcie, spojrzenie, bliskość budziły w tobie uśpione dawno temu uczucia. Jeździłeś dłońmi po jej długich smukłych nogach nie mogąc się oderwać od słodkich ust blondynki. Dziewczyna szybkim ruchem ściągnęła z ciebie twoją ciemną koszulkę, byś po chwili mógł czuć na swojej klatce piersiowej mokre pocałunki. Poddając się jej pieszczotom zapominałeś o całym świecie. Nic nie miało dla ciebie znaczenia, szum letniego wiatru za oknem zniknął, a wywiady z mistrzami świata przycichły, gdy biało czerwona koszulka z dwójką z przodu wylądowała gdzieś w kącie pomieszczenia. A ty dzięki jej bliskości znajdowałeś się w zupełnie innym świecie, tylko waszym. I jedyne co jeszcze w tamtej chwili wychwyciłeś z otaczającej was rzeczywistości, to strzępki wywiadu ze złotym juniorem, który pozdrawiał swoją ukochaną dziewczynę i dedykował jej cały swój sukces... Potem słychać już było tylko ciche westchnienia i szepty waszych imion, wypowiadane przez spragnione siebie usta. A ty po raz kolejny całkowicie wariowałeś przez tą mała blondyneczkę Janku.
__________
Hej!
Miałam trochę pytań o to opowiadanie, a wiec....
Jutro gramy o wszystko... Pomyślałam, że to dobry moment by pokazać wam prolog tego warszawskiego opowiadania. :) Zwłaszcza, że z Jankiem po sezonie się żegnamy. :(
Co myślicie o tym powyżej?
POZDRAWIAM !!!
Paulka
Pierwsza! ^^
OdpowiedzUsuńWrócę za niedługą chwilkę ;3
Nie śpieszy mi się :D
UsuńKocham <3
UsuńChyba go nieco podrasowałaś, przynajmniej takie odnoszę wrażenie, bo jak czytałam go przed premierą to był ciut inny :D
Zajebisty klimat, który ciut z każdym zdaniem coraz bardziej *.*
Janek to taki trochę Tomasz u mnie, a Kwolo to zakochany na zabój w dziewczynie Maślak :D Wybacz, ale tak mi sie skojarzyło haha :D
Mega <3
Czekam na więcej i pozdrawiam ;*
Najciekawsze może w tej mojej całej aferze to jest... Trójkąt warszawski i tak bardzo Taco <3 I najciekawsze w tej całej aferze to jest obecność Janka i Bartka, których ja jako maleńka fanka Onico kocham, chociaż gdybym miała wybierać, to Nowakowski jest w moim serduszku ważniejszy i to już 4 latka <3 Lubię romansiki, a fabuła, gdzie dziewczyna siatkarza zdradza go z kumplem z drużyny, to chyba nigdy mi się nie znudzi - zawsze jest inny powód do wyboru podwójnego życia i zawsze inaczej dowiadują się o niewierności ukochanej. Gdyby tylko Kwolek wiedział, co wyprawia Wiki, gdy on dedykował jej zwycięstwo... Co ja o tym myślę? Ty wiesz co ja myślę, bo to wspaniałe. Pisz więcej, proszę. Przy okazji zapraszam na czerwone winko <3 Ściskam
OdpowiedzUsuń23 years old Office Assistant IV Nathanial Terbeck, hailing from Haliburton enjoys watching movies like Prom Night in Mississippi and Book restoration. Took a trip to Church Village of Gammelstad and drives a McLaren F1 GTR Longtail. odwiedz strone
OdpowiedzUsuń